Najnowsze wpisy, strona 1


mar 05 2004 (...)
Komentarze: 0

Podczas gdy świat śpi,

patrzę przez okno i obserwuję.

Obserwuję ciszę,

która kiedyś rozbrzmiewała życiem.

Ukradkiem przedostają się cienie,

które wydłużają się na ziemi.

Moja twarz przylega do szyby

ledwie widocznej, ale obecnej.

I tak, gdy spokój kruszy ziemię,

ja liczę cienie na piasku, na bruku, w życiu.

I choć jestem jedynie małym ziarenkiem żyjącej substancji,

przyrzekam Bogu, że nim moja egzystencja

dobiegnie końca,

świat dowie się, że istniałam.

baszutka : :
lut 25 2004 Wiem...
Komentarze: 0

Co ma przeminąć, to przeminie,

A co ma zranić, do krwi zrani.

baszutka : :
lut 25 2004 Do W. albo do Kogokolwiek, czyli bajdurzenie...
Komentarze: 1

Wino.

Papierosy.

Spacer w nocy przez krakowski rynek.

Ja mówię jaki piękny Kraków nocą. On mówi, że miasto jak miasto. Ona w ogóle nic nie mówi, bo nie warto, ona widziała w nocy Los Angeles.

A ja kocham Kraków. I nocą jest taki piękny.

Przechodzimy z miejsca do miejsca.

On bada pilnie jaka muzyka jej odpowiada. A czy atmosfera w tym czy w tamtym klubie. A w ogóle to najważniejsze, że ona pali blanty. Bo on uważa, że po blantach percepcja sztuki jest zupełnie inna. Ona się zgadza. W muzeum w Amsterdamie właśnie odbierała sztukę po blantach., i jak było? Nie pamięta. Ale w sumie to fajnie.

Kombajny są interesujące. Kombajny kręcą.

Wino.

Papierosy.

Signopam.

Łzy.

W końcu musi to ze mnie wypłynąć.

Jedna chusteczka.

Dwie chusteczki.

Trzy chusteczki.

Jeszcze wina.

Już wszystko jedno.

Nie. Ona się nie obraża, że on w tym klubie w którym się zatrzymali ze mną... ona ma wolną noc. A jutro (dzisiaj?) nie ma szefowej, więc ona może spać w szafie. Zatem jest w pełni dyspozycyjna.

Noga.

Ręka.

Policzek.

Blisko.

Piękno.

Dotyk.

Naznaczenie.

A J. nie ma. J. milczy. J. milczy. I ja milczę.

Był M.

Był. J.

Był P.

Był K.

Nie ma nikogo.

Nie ma Jon.

Jon. nazywa mnie B. A ja nie jestem B. znoszę więcej. W imię czego?

W imię głodu?

Być może. Być może Ty wiesz o mnie więcej. I Jon. wie więcej. Jesteście lepsi, niż myślałam. Nie doceniłam Was.

Są zakrwawione stopy T.

I zraniony palec D.M.

I jest rozmaryn.

Są świece.

I papierosy.

I wino.

I signopam.

I muzyka.

I samotność.

I ból.

Chciałabym mieć w sobie mężczyznę. Tak jak B. Wtedy jest łatwiej.

Tango. Tylko w wyobraźni.

Można się wystraszyć. Boisz się, W.? nie bój się.

Tango raz. Bandyckie Tango raz, dwa, trzy!

Najwyższy czas na spektakl. Zaraz zamkną drzwi.

Więc tango raz! Bo tylko tango burzy krew!

Niejeden z nas zatańczy się na śmierć.

Tęsknię.

Tęsknię za Tobą, za Jon., za Z. I za K.

Tęsknię.

Dokąd zawiedzie Cię splątana życia nić?

Czy znajdziesz się na dnie?

Czy znajdziesz sens, by żyć?

Czy znajdziesz miejsce na Drodze Mlecznej, błyszczące światłem szczęśliwych gwiazd?

Dziesiąty, dziesiąty, wpół do dziesiątej. I co dalej?

Papierosy.

Wino.

Łzy wyschły. Już.

Dochodzi druga. Słychać alarmy. Samochodowa mafia pracuje. Nie chce mi się zaglądać za zasłonę.

Płatków śniegu za oknem

dam Ci szlif staromodny,

przytulenie gorące

na poranek zbyt chłodny.

Dam Ci więcej niż trzeba.

Spytasz “po co?” To proste.

By zostało coś z tego... na wiosnę.

Dam Ci żółtych pierwiosnków

obietnice obfite,

dam rumieńce Twe skryte,

pod wciąż ciepłym szalikiem.

Dam Ci więcej niż trzeba,

cały czas licząc na to,

że zostanie coś z tego... na lato.

Dam Ci nocy najkrótszych

rozognioną bezsenność,

dam Ci wiatr pocałunków

na spiekotę codzienną.

Dam Ci więcej niż trzeba,

lecz jest w mym interesie,

by zostało coś z tego... na jesień.

Dam Ci ze wszystkich liści

rembrandtowską paletę,

słońca pełnych słów kiście

na pogody już nie te.

Dam Ci więcej niż trzeba,

tylko po to jedynie,

by zostało coś z tego... na zimę.

Dam Ci grad!

Dam Ci suszę!

Dam Ci skwar

i śnieg z deszczem!

Niebo z ziemią poruszę!

I dam nie wiem co jeszcze!

Dam Ci więcej niż trzeba,

ale to żadna strata,

bo zostanie coś z tego,

coś zostanie nam z tego,

na jesienie,

na zimy,

na wiosny,

na lata!

Nic nie zostanie. Jon. nie chciał. Jon wzgardził.

Współczuję Sz.

Współczuję wielu.

I czuję jak górna powieka mi opada na dolną. W prawym oku. Taka uroda. Starzeję się.

Wiem. Nadinterpretacja. Obiecuję już nic nie interpretować.

Słychać tętent! Słychać tetent!

W oczach pusto, pulsują mi skronie. Wyczekuję swojej kolei.

Tylko te konie! Konie! Konie! Galopują w stronę nadziei.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

baszutka : :
sty 25 2004 Do Wielu.
Komentarze: 0

Przebyłem noc właśnie i nikt mnie nie wita,

Nikt mi, żaden, nie mówi: “Bądź pozdrowiony”

“Bądź na śniadaniu, tako na wieczerzy,

a sen niech cię ma między tym, a tamtym”.

Przebyłem noc właśnie i nikt mnie nie wita,

A pracowałem ciężko nad szukaniem.

Nad wyszukaniem tych bram nieśmiertelnych,

tych bram zatraconych poszukując!

Przebyłem noc właśnie i nikt mnie nie spyta,

Nikt mnie, żaden nie spyta: ”Jak ci się szło?

Jak też ci się szło przez czarne listowie?”

Przebyłem noc, mówię, i jestem zmęczony!

Nie odwiedził mnie faun, ani Anioł Stróż,

Ani też najmniejszy robaczek świetlisty.

 

 

baszutka : :
sie 31 2003 Do K.K.
Komentarze: 1

Czy pamiętasz, jak kiedyś powiedziałeś mi, że korale to nieszczęśliwe kamienie?

A otóż i nie. Nie miałeś racji.

To jedne z najszczęśliwszych.

Chronią przed złem, przynoszą powodzenie, sygnalizują stan zdrowia. I tak np., jeżeli czerwone korale nieco przybledną, znak to dla noszącego, że w jego ciele tkwi ukryta choroba, gdy zaś blade korale nabierają barwy – to dobry znak równowagi wewnątrz organizmu.

Niegdyś leczono głuchotę, wprowadzając do ucha wraz z oliwą roztarty na pył koral, z kolei Paracelsus wyróżnił białe korale, Izisy, jako niezawodny środek przeciw padaczce, manii prześladowczej, opętaniom, porażeniom piorunem oraz przeciw wszelkiego rodzaju otruciom. Kiedyś wierzono, że korale noszone na piersiach leczą płuca i anemię.

Niespożyta energia korali wpływa dobroczynnie na mięśnie i są one - niemal jak bursztyny - kamieniami żywymi.

Uwaga! Sznury korali darzą właścicieli szczęściem i odwzajemnioną miłością.

Nie wiedziaeś o tym wszystkim, prawda? No i widzisz teraz, jakie te korale pożyteczne? I dla ciała i dla ducha.

Spoczywa w nich potencjał wysiłków, jakie przez setki i tysiące lat podejmowały maleńkie żyjątka, aby z piasku wyczarować piękny koralowiec... ten potencjał życia, tkwi w koralach nadal, ale jego moc wyczuwają tylko ci, którzy kochają życie.

A Ty kochasz życie?

Patrzę teraz w górę, na tych kilka suchych, nudnych zdań, na to calutkie koralowe pieprzenie i zastanawiam się, co mogłabym Ci dzisiaj powiedzieć, gdybyśmy się - dajmy na to - spotkali.                                                                          I czy w ogóle mam Ci coś jeszcze do powiedzenia.

Przyśniłeś mi się niedawno, wiesz? To był miły sen.

Choć to sierpień, życzę Ci starym zwyczajem, Szczęśliwego Nowego Roku. Tym razem robię to w sierpniu, nie – jak zwykle – we wrześniu. I tym razem nie osobiście...

A z koralami się myliłeś, tak jak wtedy, kiedy powiedziałeś, że ja zawsze sobie coś dopowiadam.

Ja nie dopowiadam - ja nazywam nienazwane.

 

baszutka : :