Komentarze: 0
Podczas gdy świat śpi,
patrzę przez okno i obserwuję.
Obserwuję ciszę,
która kiedyś rozbrzmiewała życiem.
Ukradkiem przedostają się cienie,
które wydłużają się na ziemi.
Moja twarz przylega do szyby
ledwie widocznej, ale obecnej.
I tak, gdy spokój kruszy ziemię,
ja liczę cienie na piasku, na bruku, w życiu.
I choć jestem jedynie małym ziarenkiem żyjącej substancji,
przyrzekam Bogu, że nim moja egzystencja
dobiegnie końca,
świat dowie się, że istniałam.